Zadzwonił dzwonek do drzwi.Dziewczyna sciągła słuchawki,by się upewnić czy jej przypadkiem nie przesłyszało.Zadzwonił poraz drugi.Trzeba wstać. Od niechcenia odłożyła bass na bok.W drzwiach stał Konrad..W pościła go.Znikła na chwile wpuszczając się w głąb mieszkania.Wzięła kartkę żeby napisać krótka wiadomość:
Poszłam się powłóczyć.
Będę nie później niż 24-Pati.
-Hej piękna i bestio?
-Bardziej piękna czy bestia?-Zapytała z uśmiechem na twarzy osiemnastoletnia dziewczyna o szczupłej wysokiej figurze.(Lola)Po chwili namysłu chłopak (Konrad) odpowiedział:
-Bestia.-To słowo nie wiadomo dlaczego wywołało u niej cichy śmiech.
-Paczaj jaka kostka.-Powiedział pokazując szary średniej wielkości plecak.
-Także ze 6 piw się zmieści.-Dodał.
-Takie wybryki tylko po trzydziestce.
Oboje wybuchli śmiechem.Wyszli z domu.Poszli po Patryka.Ten jak zawsze czekał na nich przed swoim domem,nie wiadomo dlaczego ale tak było zawsze. Siedział i czekał.Przywitali się z nim i jak zwykle obmyślali plan co będą robić,nie wymyślili nic nadzwyczajnego. Włóczyli się obojętnie po mieście,śmiejąc się,komentując zachowanie innych i rozmawiając na różne tematy.
-Ach,po co ja napisałam tą kartkę,jestem do końca tygodnia sama.
-Nie boisz się?
-Nie.
-A jak przyjdzie jakiś zboczeniec?
-Sprawa jest prosta jak budowa cepa: nie wpuszczę go.
Uśmiechnęli się.Usiedli na ławce w parku.Była słoneczna pogoda,ale nie było zbyt ciepło.Siedzieli przez chwilę w milczeniu.
-Mówiłeś że ci się do kostki 6 piw zmieści? Masz je?-Zapytała pół-serio pół-żartem Lola.
-A ty powiedziałaś że takie wybryki tylko po trzydziestce.
-Haha.-Ucieszył się Patryk.
-Z czego się cieszysz?-Zapytali oboje.
-Skosił cie. -Powiedział ciesząc się jak dziecko które dostało cukierka.
Rozmawiali a raczej droczyli się dalej.Potem jednak "przemówili" Konradowi o to piwo.Ten zaś się zgodził ale pod jednym warunkiem: pójdą do Loli.Ta niechętnie przyjęła tę propozycje.Ale po tym jak wpadli na pomysł żeby ja błagać na kolanach- zgodziła się.Patryk poszedł do domu żeby powiedzieć że nie wraca na noc.Jego rodziców i tak mało to przejęło.W pewnym sensie był szczęśliwy- nienawidził swojego domu .Reszta nie wiedziała że jego rodzice są w nałogu.Lola z Konradem poszli po piwo.Po kupieniu trochę większej ilości piwa niż sześć sztuk weszli do jej mieszkania,usiedli w salonie i rozmawiali.Patryk podziwiał na początku jej "piękną basówke".Potem zaczęli kosztować piwo... poszło szybko pierwsze, drugie, trzecie... .
-O fuck!-Moja głowa.Powiedziała łapiąc się za głowę dziewczyna.
-Ej,cwele które mnie opiły obudźcie się. -Dodała trzęsąc Konrada, a później Patryka.
-Aaa,co chcesz?
-Nic.
Nic nikt nie odpowiedział,Konrad jak to usłyszał tylko ciężko westchną.Lola wstała i poszła napić się wody dwa "cwele" podążyły za nią.Gdy odpili swoje,powrócili do salonu zaczęli pleść jakąś rozmowę.Nie wychodziło im to,więc wzięli się za sprzątanie.
Wieczór.
Po całym męczącym dniu zwalczania kaca,gdy już chłopcy poszli Lola udała się na spacer.Było już ciemno.Szła nie patrząc przed siebie,ze spuszczoną głową.Nagle zderzyła się z kimś. Przestraszona zaczęła:
-O przepraszam,ja nie chciałam..Patryk?! Co ty tu robisz?Co ci się stało?
Ostatnie zdanie wypowiedział z lekkim przerażeniem ponieważ zobaczyła że jej przyjaciel ma podbite oko.Pewnie by tego nie zauważyła gdyby nie stali w świetle latarni.
-Co?! Lola?! Nic mi się nie stało.
-Przecież wiedzę!
-To nic ważnego. Umówmy się że nic nie widziałaś i nie mów o tym nikomu,ok?
-Jak nic ważnego.Masz oko jakby cie zglanowali.
-Lola,proszę cie.-Powiedział to takim tonem jakby to od niej zależało jego życie.
Nic nie odpowiedziała,spuściła swój wzrok na ziemię.
Po chwili powiedziała:
-Dobrze,nikomu nie powiem. -Powiedziała to z wielki trudem.Jeszcze wtedy zastanawiając się czy dobrze podjęła decyzję.Chwilę później dodała z nerwami:
-Kurde Patryk! Co ci się stało?
-Lola spokojnie nic strasznego nie będzie mnie przez dwa miesiące.
-Co ty do mnie mówisz!
-Lola wszystko ci kiedyś wytłumaczę.Proszę cię nie mów nikomu o oku.
-To powiedz chociaż gdzie będziesz przez te dwa miesiące.
-W Stanach.
-U tej ciotki?
-Tak.
-Nic z tego nie rozumiem.
-Masz prawo.
-Kiedy mi,nam to powiesz?
-Jak przyjdzie na to pora.
-I,dostawisz mnie Konrada swoich rodziców tak bez tłumaczenia?
-Kochana to przez nich jadę,z nimi nie da się żyć.-Pomyślał.
-Wytłumaczę wam to wszystko,nie martwcie się o mnie.
-A twoja 18-stka? Mieliśmy ją spędzić na Woodstock-u.
-To nie będzie mnie na mojej 18-stce,wy możecie się przecież bawić i wypić za mnie piwo.
Dziwna rozmowa ciągła się jeszcze chwile.Nic nie udało jej się z niego wydusić oprócz tego że:nie będzie go przez dwa miesiące będzie w Stanach i że ma z niewiadomych przyczyn podbite oko.Pożegnała się z nim.Popłynęły przy tym łzy.Wróciła do pustego mieszkania.Choć położyła się spać nie mogła zasnąć dręczyła ją ta dziwna rozmowa...
NO ten... nie było trochę długo rozdziału.. ale to chyba ma małe znaczenie bo i tak wchodzi tu tylko kilka osób.. a komentuje jeszcze mniej -ale tym co komentują stawiam piwo.
Nie potrafię go ocenić.Jest chyba taki średni.A wam się podoba?Czekam na wasze oceny.
A no i ostatnio zauważyłam że mam pierwszego obserwatora! Dziękuje!
Dosyc ciekawe opowiadanie . ! Gratkii ,trzymaj tak dalej ...
OdpowiedzUsuńhttp://kissmeifyouwant.blogspot.co.uk/
No i teraz to jest już świetnie. No,no,poprawiłaś się.. i to bardzo!
OdpowiedzUsuń:') Nic nie pisze po prostu jest najlepszym twoim rozdziałem!
OdpowiedzUsuń